Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/358

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szłości — nie forma — nie nadzieją dla ducha takiego jakim jest duch W. X. Mości = Polski Duch wytrawiony... stuletni — zda się — dąb! = jeszcze dla nas młody, bośmy go nie poznali a o twardości jego rdzennéj nie wiemy.
Ta pierwsza więc rasa świata... rasa pierwsza w Słowiańszczyznie = Polska = chciałaby się wyrazić dziś przez liczbę i wymiar; szuka przeto osoby, chce się uczynić widzialną, poddać się pod miarę i czas; Ona (która jest nieśmiertelną bez miary i czasu... wielką jak Bóstwo-jakie o Przyszłości zamyślone) chce teraz abdykować: z nieskończoności przemienić się w skończość i widzialność!... A Wasza X. Mość... niby-ptasznik na usadce... czekasz na Nią z Konstytucyjną francuzką siateczką: abyś Ją z głową nakrył jako szczygiełka i do życia konstytucyjnie klatkowego przymusił.
Któż winien?... Czy my... którzyśmy Xięcia ptasznika odbiegli? — czy Xiąże... któryś się nam z klatką francuzką i ze zwierciadłem — jakiego używają na ptaszki — pokazał?... sądząc: że nas samych ułowisz na dawną naszą półfrancuzką karykaturę i mimowoli naszéj szczęśliweni w ptaszkarni swojéj uczynisz. Lecz my... Mości Xiąże... ani patyków do skakania ani prosa złoconego nie chcemy. A ludzie wielcy nasi nie potrzebują dowodzić talentów i mocy... ciągnąć wodę ze studni artezyjskich w łupinach orzechowych albo (jako mopsy uczone) zgadując i pisząc myśli francuzkie słowiańskiemi abecadłami; ale chcą zająć prawdziwie miejsce potrzebne na świecie i czynić to: czego inne rasy pomimo najlepszej woli uczynić nie mogą.