Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dmuchnęła i wiatr popsuła!
Nu — ja, prawda co mówicie,
Igiełkami dzieci kłuła
I wieszała na suficie
I robiła ze krwią ciasto.        645
Nu, a teraz wasze miasto,
Chociaż wiem że sama zginę,
Tak zakłułam jak dziecinę
Aż krwią skapie, purpurowe.
Jeśli ty kat — to nie czekaj        650
Lecz mi szabla zetnij glowę,
Rzuć za siebie i uciekaj
Pełny trwogi i popłochu:
Bo tam w karczmie, patrzaj! z lochu
Widma co zagaszą słońce!        655

KOSAKOWSKI.

Wielki Boże! w karczmie Dońce!
I piechotny bagnet świta!
Ty zdrajczyni!

JUDYTA.

Ja Judyta!

(Wchodzi do karczmy.)
KOSAKOWSKI

Bojwile — miasteczko wzięte.
Czyńmy to co jeszcze można.        660
A ty coś wydała święte
Kościoły, fujo bezbożna!
Przysięgam ci, że powrócę
Za włosy ciebie pochwycę,
I w żar płomienisty rzucę,        665
I spalę jak czarownicę,
I strzaskasz się jak suchy pień,
Gdzie mój koń? — to sądny dzień!

(Bujwił i Kosakowski wychodzą.)
Z karczmy wychodzi KRECZETNIKOW Jenerał moskiewski, SUWAROW oficer, ADJUTANT i moskiewskie wojsko.
KRECZETNIKOW.

Tak się przez żydów każde miasto bierze
Suwarow weźmij z sobą sotko ludzi,        670