Jako Elektra weszła; elektrycznie
Cała się wstrzęsła widząc ojca w tłumie,
Który dowodził wtenczas retorycznie
Że schylić głowy przed nikim nie umie;
Że radby się był rozsądzić granicznie 605
Z konfederacyą i t. d. — W szumie
Tych słów, nic więcéj nie pojęła córa,
Tylko że ojcu grozi jakaś chmura.
Blady był bowiem starzec, jego ręce
Drżały. — Tu powiem że Dzieduszyckiemu 610
Pożyczył niegdyś proszony, na prędce
Kozaków, przeciw Panu Pułaskiemu.
Słusznie więc teraz zbladł jako jarzęce
Świece, trupowi podobien białemu.
I ów Pan cały purpurowy wczora 615
Wyglądał jako statua Komandora.
Ujrzawszy córka to, nie mówiąc słowa
Pewnymi kroki do stołu się zbliża,
Widzi że sterczy w nim sztyletu głowa
W papier utkwiona, więc jak piorun chyża 620
Wyrywa ów nóż i za gorset chowa.
Wtenczas, by ręce Boże zdjęte z krzyża
Rąk dwoje wyszło z pod papieru, obie
Te ręce zdrajca położył na sobie.
I oblały go krwią jasną dziurawe 625
Dłonie i włos mu okrwawiły siwy.
Potém ku piersiom poniósł ręce krwawe,
I na żupanie białym, znak straszliwy
Został, jak owe ordery plugawe
Które dziś każdy kat i człowiek krzywy 630
Wiesza na piersiach. — Potém się posunął,
Dał krok, zawrzeszczał jak szatan — i runął.