Ci Woźni są to krytycy — Kollego,
Byłżeś w Arkadii téj gdzie jezuici
Są barankami? — pasą się — i strzegą
Psów; i tém żyją, co ząb ich uchwyci 220
Na pięcie wieszcza. Kraina niczego!
Pełna wężowych ślin, pajęczych nici,
I krwi zepsutéj — Niebieska kraina,
Co za pieniądze Bab — truć nas zaczyna.
O! Polsko! jeśli ty masz zostać młodą 225
I taką jak ta być co dzisiaj żyje?!
I być ochrzczona tą przeklętą wodą,
Któréj pies nie chce, wąż nawet nie pije,
Jeśli masz z twoją rycerską urodą
Iść między ludy jak wąż, co się wije; 230
Jeśli masz zrównać się z podstępnym Włochem:
Zostań czém jesteś — ludzi wielkich prochem!
Ale to próżna dla ciebie przestroga!
Ciebie anieli niebiescy ostrzegą
O każdéj czarze — czy to w niéj przez wroga 235
Czyli przez węża i pająka swego
Wlane są jady — Jesteś córką Boga,
I siostrą jesteś Ukrzyżowanego.
Ciebie się żadna trucizna nie imie —
Krzyż twym Papieżem jest — twa zguba w Rzymie! 240
Tam są legjony zjadliwe robactwa:
Czy będziesz czekać aż twój łańcuch zjedzą?
Czy ty rozwiniesz twoje mściwe bractwa
Czekając na tych co pod tronem siedzą,
I krwią handlują, i duszą biedactwa, 245
I sami tylko o swém kłamstwie wiedzą;
I swym bezkrewnym wyszydzają palcem
Człeka, co nie jest trupem — lub padalcem.