Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W człowieczych czaszkach, wyznawce Odyna;
Tam są Letoni co na hełmach noszą
Rogi, żywemu wyrwane turowi;
Tam jest Mazonów lekkie pokolenie,
Co głowy jako szczygły ubierają       40
W czerwoną krasę i pomiędzy hełmy,
Migocące się niosą pióra pawie;
Nad temi tłumy dwunastu Harfiarzy;
Nad Harfiarzami straszna prorokini,
Na samym szczycie ludzkiéj piramidy       45
Błyskawicami gadająca — a ja
Z rycerzy garstką mam wstąpić w mrowisko?
Ja co te ludy chcę wyciąć do szczętu?
Nie czekać aż mi w noc błyskawicową
Z nieba lejące pomogą pioruny?       50
Szalona jesteś — szalona kobiéto!

GWINONA.

O! widzę że już ciebie nie przełamię!
Widzę już! widzę! mego syna trupem.

LECH.

Syn twój powróci, syn powróci, nie płacz.

GWINONA.

O! jużem ja go teraz opłakała.       55
O! rospacz! rospacz!... o! rospacz! on skonał.

LILLA WENEDA wchodzi bez wianka liljowego na głowie.
LILLA.

Królowo! ojca mego nakarmiłam.
Mój ojciec do mnie należy królowo!
Widzisz, powracam bez kwiatów, bez wieńca,
W lilijach było mego ojca życie;       60
Ja życie ojca przyniosłam na głowie,
Jego zbawieniem ukoronowana.
Nie wierzysz? spytaj każdego Weneda;
Lilije wodne nas od głodu bronią
Ilekroć zboże roku nie dotrzyma.       65
Ty nie wiedziałaś że ten wieniec biały,
Zdziecinniałemu, będzie piersią matki,
Że on go będzie ssał, śmiał się, i płakał,