Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tak się więc zbrodnia ogniwami winie
Że ojciec własny, wroga widzi w synie;       395
Albo umiera syna krwią czerwony,
Nie pożegnany i nie przebaczony;
Albo tak skala syna pierś łabędzią
Aby mu nie był czystszym, ani sędzią:
Aż tam nareszcie stanie pochylony       400
Zdrajca narodu, przed zbójcą swéj żony;
Aż znowu wrócą pod zwyczajne prawa,
I od przedajnéj głowy wyższa — krwawa.


XV.

Ale to pewna że śmiercią téj żony
Graf Wacław dziwnie na sercu zmieniony.       405
Ponurość ciemne okryła oblicze,
Serce zamknięte ludziom, tajemnicze,
Na czole duma. Gdy kto weń uderzył
Miłością czystą ojczyzny — nie wierzył.
Na wszystkie echa roskoszy i jęku       410
Serce się jego już pozbyło dźwięku.
Coś ma cichego, okropnego w łonie.
Mówią że myśli o polskiéj koronie;
Króla w nim widzą przyjacielskie oczy,
Wielkość wyśledzą głos fałszu proroczy:       415
Jam go opuścił śród tego zamętu
Myśląc: i cóż jest twardość dyamentu!
I cóż jest wierność grobowi, pamiątkom,
W sercu najtwardszém? jakimże to wrątkom
Daje się dusza unosić Wacława?       420
Chmurzy się niebo — burza będzie krwawa.
Więcéj niż Boga, ta dusza tajemna
Zamyka w sobie — przyszłość będzie ciemna!
Bogdajbym nie zgadł! lecz smutna w nim siła,
Miłość go tknęła, boleść nie zabiła;       425
Więc jeszcze nadto w nim miłośnéj siły
A już nikogo kochać — prócz mogiły.
O! kraj nieszczęsny co jak spadkobierca
Po żonie weźmie dar strutego serca.