Leniwy
Ciągnie się z wiankiem...
A wstydź się Chochliku!
Patrz coś ty narwał chwastu i pokrzywy,
275
Brzydkich piołunów, koniczyn, trawniku.
Pozwól mi Pani niech ja go wysiekę
Za taki wianek...
Ej!... ja cię urzekę...
Słuchajcie mię cicho djabliki...
Oto Chochło polecisz za moim kochankiem;
280
Idź przy nim, przed nim, za nim, jak skoczne ogniki,
I błąkaj po murawach, tak, by przed porankiem
Nie trafił do mieszkania — ani do téj chaty
Gdzie mieszkają dwie piękne dziewczęta — dwa kwiaty,
Córki wdowy... Rozumiesz... a o wschodzie słońca
Tu miłego przyprowadź.
285
Będę go bez końca
Błąkał i sadzał w błocie.... cha! cha! cha! cha! cha! cha!
A ty mój Skierko, leć na mały mostek
Gdzie jest mogiła samobójcy stracha.
Ukryj się w łozy zarostek.
290
Za godzinę, przez ten mostek
Będzie jechał pan bogaty,
Ustrojony w złote szaty,
Jak do ślubu — bez oręży,
I kareta złotem błyska,
295
I pięć rumaków w zaprzęży;