Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Emir pozdrowił nisko Hetmana,
I rzekł... „Syn słońca a brat xiężyca...“ —
— „Ho!“ — przerwał Hetman „Wasz Sułtan stary
Jak brat xiężyca zbladł przed pożarem.
       310 Jeśli cię z jakim przysyła darem,
Chętnie przyjmiemy Sułtana dary;
Lecz póki jestem w brzegach Bosforu,
Póki mam silne prawo zdobyczy;
W darach miéć mogę prawo wyboru. —

       315 „Piérwsza jest cerkiew... Dla cerkwi w Siczy
Żądam obrazu... Między ikony
Jest w Carogrodzie obraz święcony,
Obraz co płacze rzewnémi łzami;
A gdy go człowiek w morzu zanurzy,
       320 Morze gniewliwie bije falami,
Pieni się, huczy, pryska i burzy,
I póty gniewne podnosi tonie.
Aż pogan statki w falach pochłonie.
Lecz to dla popa — słuchaj Emirze!
       325 Niech sobie mnichy walczą cudami;
Póki mam szablę i czajki chyże,
I zamek w Siczy, król nad zamkami,
Póki mam tysiąc raźnego chłopa,
Co po obrazie?... Obraz dla popa. —

       330 „Słuchaj Emirze! dla méj drużyny
Złota potrzeba cudnego blasku!
Nie rodzą kruszców nasze krainy,
Dniepr się nie toczy po złotym piasku:
Gdyśmy go cały orali flotą,
       335 Pytając... Dnieprze ma twoje łoże
Złoto?... On czajki wyniósł na morze,
Aż po Carogórd, — rzekł: tam jest złoto.
Tu pięć tysięcy jest młodzi z Siczy,
A więc syn słońca, pan twój łaskawy,
       340 Da pięć tysięcy piastrów odprawy;
Dla mnie?... jednego niech nie doliczy. —