mnienie, nie zabieram śmiałości w usprawiedliwieniu postępków moich, powrót mój pokaże, czy jestem rozproszyciel, a tem samem niegodny hojnych dobrodziejstw JWWMpana dobrodzieja.
Wyjazd się mój zbliża, a zatem czas pożądany, w którym, jak tylko dopadnę nóg jego, bez słów i wymowy usprawiedliwię się i pozyskam kontynuacyą łaskawej protekcyi jego, w nadziei której biedę moję cieszę, cieszyłem i cieszyć będę, a wesoło nogi jego całując, weselej jeszcze oświadczam wieczną wdzięczność, z którą do zgonu zostaję[1].
W październiku wyrywał się już koniecznie do Polski, domagając się sukursu na podróż i na gościńce. Nie wiadomo kto, może pan starosta Kiślacki zażądał dziwacznej rzeczy, aby z Włoch psy przywiózł, na co odpowiada: „Piesków ztąd wywozić trudno, gdyż mało pięknych a drogie bardzo i w podróży nieskończona z nich niewygoda. Zaczem tego rodzaju gościńców, lub nic lub mało wywiozę, bez tego sam niebardzo jestem myśliwy.“
Trochę nim jednak był przyszły biskup i, choć sam za strzelbę nie bierał, czasu polowania chętnie się mu w lesie przysłuchiwał i przypatrywał.
W tym czasie odbył wycieczkę do Neapolu, o której tyle tylko wzmiankuje, że mu się tam dosyć dobrze zabawić przyszło.
„Sejm niezmiernie liczny, dla partykularnych domów zawziętości rozszedł się, i dziś były marszałek starej laski posłów pożegnał. Co najgorsza, do niesłychanego przyszło przypadku, iż w izbie poselskiej do szabel się porwano.“ Tegoż samego dnia pisze do brata: „Bądź zdrów, wyrywa mi się pióro, gala urodzin królewskich i opera. Sejm zerwany i nieszczęśliwe intrygi“.
Dnia dzisiejszego przybywszy tu na uściskanie stóp JO. Imci Pani Krakowskiej dobrodziejki przy odchodzącej ztąd poczcie czynię powinny krok w złożeniu u nóg dobroczynnych JWWMpana dobrodzieja powinnej submissyi. A jako przez te JO. Imci dobrodziejce usługi spodziewam się zastąpić miejsce tych, które przez niebytność moję
- ↑ Dwa powyższe listy drukujemy podług autentyków znajdujących się w zbiorach p. Mieleszki-Maliszkiewicza, któremu za chętne ich udzielenie oświadczamy tu najserdeczniejszą wdzięczność. (przyp. wydawcy)