Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dził, ale wysilenie wiedzie do upadku, a gdy ten nastąpi, jakiż los rządcę czeka? Te uwagi (mówił) wstrzymują zapalczywość nieumiarkowaną żądz moich, niebezpieczną w każdym monarsze, gdy mniema, iż im bez własnej szkody dogodzić może.“
Zakazał był urzędnikom pod karą śmierci, iżby żaden z nich nie ważył się odbierać upominku od tych, którzyby stawali w sądzie, żeby się zaś przeświadczył, czyli wykonywali rozkazy jego, nasadził jednego mającego sprawę, iżby sędziego przekupił; stało się tak; a gdy urzędnika winowajcę na śmierć wskazał, rzekł mu jeden z rady: „Twój wyrok jest sprawiedliwy, sędzia godzien kary, ale ty, któryś go do przestępstwa powiódł, jak się usprawiedliwić możesz?“ Przejęła go ta uwaga, a napomniawszy urzędnika, winę odpuścił. “Wkrótce potem doniesiono mu, iż jeden z pierwszych namiestników przyjął ofiarowaną sobie kosztowną odzież, natychmiast posłał mu wiele innych jeszcze kosztowniejszych. A gdy się temu wszyscy dziwili, rzekł: „Wstyd, który go ogarnie, stanie mu za karę, a ilekroć to, co mu dałem, na siebie włoży, przypomni sobie, w czem wykroczył“.
Ilekroć zanosiło się na nieurodzaj, czyli to przez suszą, czyli przez deszcze ustawiczne, na wzór dawnych cesarzów obwieszczać kazał po całym kraju, aby go przestrzegano, czyli nie wykroczył przeciw obowiązkom swoim, aby się poprawił i karę od krajów odwrócił. Okryła jedno pole szarańcza; patrząc na to zapłakał, a biorąc jednę z nich większą, rzekł: „Niszczycie płód ziemi, odbieracie chleb ludowi mojemu, wolałbym, abyście się wnętrznościami mojemi pasły“; a to mówiąc, żywcem owę szarańczę połknął.
Czyniąc porównanie monarchy z architektem, zwykł był mawiać, iż gdy budowla choć stara, gruntownie postawiona jest, nie zna się ten na swojem rzemieśle, który chcąc ją kształcić osłabia; to samo czyni monarcha, gdy raz wprowadzone, a długo trwałe zwyczaje i prawa odmienia; nowością podobać się może, ale z czasem i siebie i państwo zgubi.
„Poszło to w przysłowie (mówił razu jednego), iż kogo się wszyscy boją, ten się niczego obawiać nie powinien. Nie jestem ja tego zdania; obawiam się pana, co niebem włada i przed którym nic się utaić nie może. Obawiam się tych, któremi władam i którzy ustawicznie na mnie patrzą, a ta bojaźń sprawia, iż pilnie czuwam nad sobą, iżbym patrzącym na mnie dogodził.“
W siódmym roku panowania odwiedził więzienia i znalazł trzysta dziewięćdziesiąt na śmierć skazanych; że czasy żniwa nastawały, kazał wszystkich wypuścić, iżby robili w polu, a zaś po odbytej robocie wrócili nazad. Gdy przyszedł czas wyznaczony, stawili się