Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/637

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I przed ołtarzem stanie z ulubionym
Po nierozdzielność tego, co złączoném.

Niejeden powie faryzeusz na to:
«Człek rzadki może być mędrcem, jak Plato,
Jest doskonałość nad siły ziemiana...»[1]
Uznam to, owszem, i dlatego właśnie
Ludzka ułomność nie ma być wzniecana,
Iż sama wznieca się — i sama gaśnie —
Z kościołem walki nie pocznę ja karléj,
Ni chcę familji roznieporządnienia,
Lecz radbym tylko, by inaczej marli,
Jak mrą — lecz, szerzej rozdawszy sklepienia,
Pragnąłbym wolnych jasne widzieć czoła,
Bo sporo-ć jeszcze jest dni i przestrzeni
Od najczystszego z zwierząt do anioła,
I niedość ziewać tu, w wielkiej tej sieni!

O Jezu, Jezu! Ty, któryś z proroków
Ani z zakonu i słowa nie zmienił,
Tylkoś je, nakształt chmur, nakształt obłoków,
Promieńmi słońca wolności zrumienił —
Prawdziwy Boże i człeku prawdziwy,
Który cesarstwo cesarstw tego świata
Umiałeś spożyć gałązką oliwy —
Ty pobłogosław nam w poddaństwie kata.

Niech niewolniki nie będziem ludzkiemi,
Bo wolność tam jest, gdzie duch Pański czuwa.
Niech, jako Fidjasz, ideały z ziemi
Tworzym, nie ziemia piersi nam opsuwa,
Bałwany czyniąc i tak kupcząc niemi,
Że nie zostanie miejsca dla człowieka,
Że nie zostanie dla człowieka ziemi,
Choćby wyciągał dłoń po ostrze ćwieka!


II.

Pytaniem drugiem u mnie: skąd niewola?
Wroga mojego znać chciałbym do głębi;
Skąd, gdzie, dlaczego łańcuchem okolą
Moją szlachetną pierś? Czemu krew ziębi?
Więc badam w sobie dwa pierwiastki różne,
Ten, co widzialny, ów, co niewidzialny,
Jakby zwaśnione z sobą dwa podróżne
Woddali jednał cel jeden — moralny.
A potem siebie, tak niewolonego,
Znów między znaném widzę a nieznaném,
Między «skąd idę?» a «idę do czego?»
W sobie i w dziejach ja ukrzyżowanym!
——————————
I żal mi bardzo was, o postępowi,
Którzy zniweczyć przeszłość chcecie całą,
By łatwiej było, lecz jako żółwiowi,
Orzec: «Tak wiele już ubiegłem z chwałą».
Tylko że, aby drogę mierzyć przyszłą,
Trzeba-ć koniecznie pomnieć, skąd się wyszło!
I żal mi, żal mi was, o opieszali,
Którzy zniweczyć przyszłość chcecie całą.
Podczas gdy wasza przeszłość w was, bo ciało,
Przyszłością waszą, duchem, wciąż się pali,
Podczas gdy zwierzchnia część rozpierzcha w strugi
Pod tym wewnętrznym ogniem onej drugiéj —
I żal mi jeszcze tych, którzy się dziwią,
Że, chociaż formę tak i tak wykrzywią,
Frygijską czapkę[2] na drzewie zawieszą,
Lilije z tarczy odrzucą herbowéj,
Czapkę znów odjąć z gałęzi pośpieszą,
Zasadzić lilje lub krzew jaki nowy.

Nietrzeźwiej z formą w osobie człowieka
Pytagorejscy czynili bigoci[3],
Umyślnie ślepnąc, by weschła powieka,
Widoku róży próżna lub stokroci,
Wolniejsze marzeń kwiatom dała pole,
A duch, przez formy szczerb, czuł szerszą wolę.

Lecz inna — zewnątrz, przez podarte ciało,
Przez nerwów siatkę kusić myśl człowieka,
Co już u Drujdów[4], u Indów się działo[5],
A inna — skoro duch formy te zwleka,
I wyskrzydłowia się, jak orlę z gniazda,
I wyobłacza się, jak z chmury gwiazda,
I coraz jaśniej wie, gdzie, naco czeka.
W człeka istocie niewola jest z ciała,

  1. Ludzie tak zwani praktyczni, bojąc się wszelkiego ideału, utrzymują, że łatwiej realizować prawdę, koślawiąc ją cokolwiek. Jest to krzywe pojęcie różnicy między słowem a uczynkiem, między ideą a praktyką — przecież niedoskonałość sama się od praktykowania idei wszczyna. Względem czegóż albowiem niedoskonałość byćby mogła, gdyby nie miała doskonałości właśnie za cel?... Niedoskonałość, któraby była uważaną nie jako fatalny natury ludzkiej moment, nie jako walki trudności i jej licencja, lecz jako osobny cel, przestałaby niedoskonałością być — byłaby złością doskonałą. (P. P.).
  2. frygijska czapka — czerwona śpiczasta czapka z opadającym ku przodowi górnym końcem; symbol wolności.
  3. bigot (franc.) — nabożniś.
  4. druid (celt.) — kapłan celtycki.
  5. W tem słowiańskiem wolności pojęciu wolność pojedyncza i społeczna (a więc postęp pojedynczy i społeczny) tak się wzajem warują, iż nie można stanowczo rzeczy tych dzielić, nie rozdzieliwszy ciała z duszą, czyli pierwej śmierci nie zadawszy. (P. P.).