Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/394

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIX.

Jak tylko pani de Cambes odeszła, gdy już odgłos kroków jej znikł w oddaleniu, grono oficerów ścisnęł się wokoło Canollesa i niewiedziećskąd, ukazało się dwóch ludzi złowróżbnej postaci, którzy zbliżywszy się, do księcia pokornie zapytali o rozkazy.
Książę za całą odpowiedz ukazał im więźnia.
Następnie, zbliżając się do niego:
— Panie — rzekł kłaniając się Canollesowi z lodowatą grzecznością, która mu tak była właściwa — zrozumiałeś bezwątpienia, że przez ucieczkę twego towarzysza, pana czeka los, który dla niego był przenaczony.
— Tak, panie — odpowiedział Canolles — tak się przynajmniej domyślam, a tego zaś pewny jestem, że księżna ułaskawiła mnie, że moje nazwisko wyraźnie zamieszczone było w rozkaz uwalniający mnie, jak pan sam dobrze wiesz o tem.
— To prawda — rzekł książę — ale księżna nie mogła przewidzieć tego, co nastąpiło obecnie.
— A więc — rzekł Canolles — księżna odbiera swój podpis?
— Tak — odpowiedział książę.
— Księżna łamie słowo swoje!
Książę pozostał nieporuszony.
Canolles spojrzał w około i rzekł:
— Czy już nadszedł czas?
— Tak, panie.
— Sądziłem, że zoczekają na powrót pani de Cambes; przyrzeczono jej, że nic się nie stanie w czasie jej nieobecności. A więc wszyscy dziś łamią swoje przyrzeczenia?...