Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XII.

Wicehrabina przemyśliwała czysto bardzo nad nieszczęściami, jakie zrodzić może nienawiść człowieka podobnego La Rochefoucaultowi, lecz widząc się młodą, piękną, bogatą, kochaną, nie pojmowała, aby czyjaś zemsta mogła kiedykolwiek wywrzeć zgubny wpływ na jej życie.
Jednakowoż, skoro nabrała przekonania, że on się nią zajmuje i wie nawet o niej tyle rzeczy, postanowiła uprzedzić o tem księżną...
— Pani — rzekła, jakby odpowiadając na pochwały oddawane jej przez księżnę — nie chwal mnie za moją zręczność w tym razie, niektórzy bowiem utrzymują, że oficer przez nas oszukany, wiedział bardzo dobrze, gdzie jest prawdziwa księżna de Condé.
To domniemanie odejmowało księżnej zasługę w wykonaniu wybiegu; to też naturalna niczemu wierzyć nie chciała.
— Tak, tak, kochano Klaro — odpowiedziała — pojmuję teraz, żeśmy go oszukali; oficer ten stara się wszystkich zapewniać, że nami się opiekował; na nieszczęście, zapóźno wziął się do tego, aż popadł w niełaskę królowej. Ale, ale... mówiłaś mi, żeś spotkała księcia de la Rochefoucault?
— Tak, pani.
— Gdzież jechał?...
— Do Tourenne, aby się porozumieć z księciem de Bouillon.
— Tak, między nimi toczy się nieustanna walka; obaj odmawiają przyjęcia naczelnego dowództwa nad naszemi wojskami; w duchu jednak o tem tylko myślą. Lecz margrabina de Tourville podała mi plan pogodzenia ich.
— O! o! — rzekła wicehrabina z uśmiechem, a więc