Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

biety, taka prosta jednocześnie i taka wielka, odwaga, do której on, mężczyzna, nie czuł się zdolny, przycisnął namiętnie usta do tej dłoni.
Ruch ten był taki szybki i taki niespodziewany, że Berta drgnęła, pobladła silnie i westchnęła, mówiąc:
— Idź... idź! Michał wybiegł z chaty; płomień nieznany krążył po całem jego ciele, podwajając w nim siłę żywotną; czuł w sobie moc szczególną, zdawało mu się, że byłby zdolny dokonać cudów, że, podobnie, jak starożytnemu Merkuremu, wyrosły mu skrzydła na głowie i na piętach. Gdyby mru stanął mu na drodze, byłby go przesadził; gdyby rzeka zagrodziła mu przejście, nie myśląc nawet o zdjęciu odzieży, rzuciłby się wpław i przepłynął beż wahania.
Żałował, że Berta żądała odeń rzeczy takiej łatwej; byłby pragnął przeszkód, jakiegoś czynu trudnego, niemożliwego nawet. Bo i jakąż wdzięczność mogła dlań mieć Berta za to, że pójdzie dwie i pół mili, żeby sprowadzić lekarza? Radby był pójść na koniec świata, byłby szczęśliwy, żeby sobie samemu mógł dać jaki dowód bohaterstwa, który pozwoliłby mu zmierzyć odwagę własną z odwagą Berty.
Nietrudno się domyśleć, że, w takim stanie podniecenia będąc, nie myślał bynajmniej o zmęczeniu: pięć ćwierci mili, które dzielą Lege od Palluau, przebył tedy w niespełna pół godziny.
Doktór Roger bywał częstym gościem w zamku la Logerie, od którego Palluau oddalone jest o pół godziny zaledwie. Wystarczyło też, żeby młody baron powiedział swoję nazwisko, a doktór, nie wiedząc jeszcze, że chory to prosty chłop, wyskoczył z łóżka i z poza drzwi sypialni krzyknął, że za pięć minut będzie gotów. Ja-