Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Maryo — rzekła do siostry — to, co mi mówisz, wydaje mi się takie szalone, takie niemożliwe, takie niedorzeczne, że musisz mi to potwierdzić przysięgą. Przysięgnij mi...
Młoda dziewczyna, zawahała się.
— Wszystko, co zechcesz, siostro — rzekła Marya, która sama pragnęła co prędzej utworzyć między swojem sercem a miłością swoją przepaść nieprzebytą.
— Przysięgnij mi, że nie kochasz Michała, i że Michał ciebie nie kocha, — rzekła Berta, kładąc dłoń na ramieniu siostry. — Przysięgnij mi to na grób naszej matki.
— Na grób naszej matki — odparła pewnym głosem Marya — przysięgam, że nie będę nigdy należała do Michała.
I rzuciła się w objęcia siostry, szukając w jej pieszczotach nagrody za spełnioną ofiarę. Gdyby nie panował w izdebce mrok taki głęboki, Berta po zmienionej twarzy Maryi mogłaby osądzić, co ją kosztowała złożona przysięga.
Przysięga ta przywróciła zupełnie spokój Bercie. I tym razem westchnęła z cicha, ale tak głęboko, jak gdyby z serca spadł jej wielki ciężar.
— Dziękuję! — rzekła — och! dziękuję! dziękuję! Tera.. zejdźmy.
Ale, idąc, Marya znalazła wymówkę, żeby iść do siebie. Zamknęła się w swoim pokoju, by modlić się i płakać!
Biesiadnicy siedzieli jeszcze przy stole, a Berta, przechodząc przez przedsionek do przedpokoju, słyszała ich głosy.
Weszła do salonu, gdzie był pan Loriot sam na sam z młodym baronem, którego usiłował przekonać, że obo-