Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/317

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łzami, które wzruszyły Maryę bardziej jeszcze, niż gniew siostry — mów, miej litość nade mną! Niepokój, jaki mnie przejmuje, jest stokroć okrutniejszy od bólu. Powiedz! powiedz! nie mówił ci o miłości?!
Marya nie umiała kłamać, albo przynajmniej poświęcenie nie nauczyło jej jeszcze kłamstwa,
— Owszem — odparła.
— Boże! Boże! — krzyknęła Berta, odrywając się od Maryi, i z wyciągniętemi rękoma padła twarzą na ścianę.
W okrzyku i ruchu tym było tyle rozpaczy, że Marya się przeraziła; zapomniała o Michale, zapomniała o swojej miłości, zapomniała o wszystkiem i myślała tylko o siostrze. Ofiarę, wobec której serce jej wahało się od chwili, kiedy się dowiedziała, że Berta kocha Michała, spełniła walecznie i z abnegacyą najwyższą, z uśmiechem, mimo rozdartego serca.
— Waryatko jakaś! — zawołała, rzucając się na szyję Bercie — pozwól-że mi dokończyć!
— Ach! czyżeś mi nie powiedziała, że mówił ci o miłości? — odparła wilczyca zraniona.
— Tak, ale nie powiedziałam ci, kto jest tej miłości przedmiotem.
— Maryo, Maryo, ulituj się nad mojem biednem sercem!
— Berto! droga Berto!
— A więc o mnie ci mówił?
Marya nie miała siły odpowiedzieć: skinęła głową potwierdzająco.
Berta odetchnęła ciężko, przesunęła kilkakrotnie ręką po rozpalonem czole; wstrząśnienie było zbyt gwałtowne, by mogła niezwłocznie powrócić do stanu normalnego.