Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

talna dla stronnictwa rojalistycznego w pierwszych wojnach wandejskich.
Widząc, że już teraz Petit-Pierre prowadzi rozmowę, hrabia Bonneville cofnął się, odsłaniając młodzieńca, który postąpił dwa kroki naprzód i wszedł w krąg świetlany, jaki rzucały lampy. Ludwik Renaud ze zdumieniem patrzył na młodzieńca, który przemawiał z taką pewnością siebie i znajomością sprawy.
— To tylko opóźnienie — rzekł. — Niech pan nie wątpi, że skoro tylko marszałek będzie upewniony o obecności księżny w Wandei, nie omieszka udać się na stanowisko.
— Czyż pan de Bonneville nie powiedział panu, że księżna jest w drodze i będzie niebawem śród swoich przyjaciół?
— Owszem, a ta nowina sprawiła mnie osobiście wielką radość.
— Opóźnienie! opóźnienie! — szepnął Petit-Pierre. Słyszałem zawsze, zdaje mi się, że każde powstanie w waszym kraju miało wybuchnąć w pierwszej połowie maja, żeby można łatwiej rozporządzać mieszkańcami wsi, którzy później zajęci są pracą w polu. Otóż mamy już 14-go, jesteśmy zatem opóźnieni. Co zaś do przywódców, są wezwani, nieprawda?
— Tak jest — odparł Ludwik Renaud ze smutną powagą — powiem więcej: że można liczyć już tylko na przywódców.
Poczem dodał, wzdychając:
— I to nawet nie na wszystkich, jak mógł przekonać się dzisiaj rano pan margrabia Souday.
— Co mi pan mówił — zawołał Petit-Pierre. — Zobojętnienie w Wandei, gdy przyjaciele nasi w Mar-