Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Trzeci to raz w tym wieku Petersburg doznał takiej powodzi. Taki dziwny kontrast z Neapolem, który na drugim końcu Europy stale doznaje klęski pożarów!
Nazajutrz na ulicach miasta było już bardzo mało wody. Wszędzie przewracały się na brukach szczątki mebli i ciała topielców. Z tych szczątek oraz z liczby topielców można było wnioskować o rozmiarze klęski, która dotknęła stolicę.
Wśród tych wypadków w Petersburgu rozegrał się okropny dramat zemsty ludzkiej.
O jedenastej godzinie w nocy minister, kochanek „gosudarini”, zawezwany został do cesarza. Udając się do Pałacu Zimowego polecił swej kochance przy pierwszem zaraz niebezpieczeństwie udać się na najwyższe piętro. Dom ten był pięciopiętrowy — najwyższy wogóle na Prospekcie Woznieseńskim.
„Gosudarinia” została sama jedna ze swą służbą, a minister zatrzymany został w pałacu cara do dnia jutrzejszego, przez cały czas powodzi. Wyszedłszy z Pałacu Zimowego, podążył do domu, ale zastał swój dom całkowicie zburzony i zupełnie opuszczony przez wszystkich.
Zaniepokojony o los swej uroczej kochanki, wbiegł do jej pokoju. Drzwi od jej pokoju, które jedynie ocalały w tym domu, zastał zamknięte, podczas gdy wszystkie inne drzwi były powyrywane z zawiasów i porwane przez powódź. Począł stukać, walić, krzyczeć, lecz nikt mu nie odpowiadał. Wówczas wyłamał drzwi.
Pośrodku pokoju leżał trup „gosudarini”, ale nie powódź była przyczynę jej śmierci: trup miał urwaną głowę!
Ogarnięty zgrozą, począł minister wołać o pomoc z tego samego balkonu, z którego niedawno jesz-