Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cze jego kochanica przyglądała się karze knuta, wymierzanej jej poprzedniemu kochankowi... Kilku ludzi zbiegło się na jego wołanie i ujrzało go, jak klęczy koło pokrwawionego trupa bez głowy — pięknej „gosudaryni”...
Zaczęto szukać po pokoju i znaleziono pod łóżkiem głowę zamordowanej. Około głowy leżały ogromne nożyce, któremi przecina się gałęzie drzew lub wyrównywa żywopłody w ogrodach: było to, oczywiście, narzędzie mordu.
Na ten okropny widok morderstwa cała służba ministra rozbiegła się, ale wieczorem i nazajutrz wróciła do domu.
Jedynie kto nie wrócił, to sknutowany ogrodnik.

IX.

Zima zbliżała się. Zaledwie pozbyliśmy się klęski powodzi, a już szturmował nowy wróg. Do walki z nim tym rychlej należało się przygotować, że był już dziesiąty listopad. Statki, które uniknęły uszkodzeń, czemprędzej podążyły na morze, iżby, nie wrócić do portu przed przyszłą wiosną. Mosty doprowadzono do porządku, ludność oczekiwała pierwszych mrozów. Nastały one 3-go grudnia, czwartego zaś spadł pierwszy śnieg, poczem przy pięciu czy sześciu stopniach mrozu ustaliła się sama. Było to istnem szczęściem, ponieważ podczas powodzi zginęły wszystkie zapasy prowiantów i, gdyby nie było dobrej sanny, to naraz dałby się odczuć w mieście ich brak i, nastałby głód.
Dzięki zaś komunikacji saniami, które co do szybkości mogła była rywalizować z komunikacją kolejową, poczęto do stolicy ze wszystkich kresów cesarstwa dowozić wszelkie rodzaje dziczyzny: kuro-