Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/466

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pozostali jeźdźcy, sądząc, że już dość zmylili trop, przejechali wprost przez Châtillon i skierowali się drogą do Neuville.
Widoczne było, że wszyscy podążali ku Bourgowi, w przeciwnym bowiem razie pojechaliby drogą do Marlieux.
Otóż Bourg był punktem, który Roland obrał za punkt środkowy swych operacyi; przytem znał on doskonale okolicę.
W Neuville zbiegowie okrążyli wieś.
Jednak na drugim końcu wsi znalazł ślad tylko jednego konia.
Dwaj inni rozjechali się na drodze do Vannes; jeden pojechał drogą, drugi okrążył wieś i powrócił na drogę do Bourgu.
Roland pojechał śladami tego ostatniego, który, nie omijając, wjechał w sam środek miasta. Tam Roland dostrzegł ze śladów, że jeździec wahał się w wyborze dalszego kierunku. Z bocznej ulicy szły ślady ludzkie. Jeździec i piechur musieli chwilę naradzać się. Dalej obok kopyt końskich widać było ślady stopy ludzkiej. Oba te ślady kończyły się przy zajeździe de la Belle-Alliance.
Roland przypomniał sobie, że do tej właśnie oberży odprowadzono ranionego w napadzie pod Carronnières konia.
Widocznie oberżysta był w porozumieniu z towarzyszami Jehudy.
Zresztą prawdopodobnem było bardzo, że gość oberży pozostanie w niej do wieczora dnia następnego. Roland wnioskował na zasadzie własnego zmęczenia, że i tamten potrzebuje odpoczynku.
Biła godzina trzecia na kościele.