Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/447

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Milordzie — rzekł — czy sądzisz, żeś uzyskał od wuja wszystko, cobyś mógł odeń uzyskać?
— Nawet więcej, obywatelu pierwszy konsulu.
— Nawet więcej? więcej?... cóżeś uzyskał?...
— Zdaje mi się, że pierwszy konsul nie odczytał noty królewskiej z należytą uwagą.
— Owszem! umiem ją już na pamięć.
— No to pierwszy konsul nie wniknął w myśl niektórych jej ustępów, nie rozważył słów.
— Sądzisz?
— Jestem przekonany... może pierwszy konsul pozwoli mi odczytać ustępy, o których myślę...
Bonaparte otworzył kułak, w którym miął notę, i wygładziwszy ją, podał Tanlay’owi, mówiąc:
— Czytaj, pan.
Sir John rzucił okiem na notę i zatrzymał się na ustępie dziesiątym:
— „Najlepszą i najpewniejszą gwarancyą pokoju i jego trwałości byłoby przywrócenie tej linii panujących, którzy poprzez wieki utrzymywali wewnątrz pomyślność narodu francuskiego, a poważanie i szacunek na zewnątrz. Krok taki usunąłby i usunie na przyszłość wszelkie przeszkody do układów pokojowych; potwierdziłby on Francyi posiadanie spokojne dawnego jej terytoiryum, a innym narodom Europy dałby to bezpieczeństwo, którego szukać muszą teraz innymi środkami...“
— Otóż — odezwał się zniecierpliwiony Bonaparte — odczytałem to dobrze i zrozumiałem doskonale. Bądź Monkiem, pracuj dla innych a wybaczą ci twe zwycięstwa, twój rozgłos i sławę, twój geniusz. Upokorz się, a pozwolą ci zostać wielkim!
— Obywatelu pierwszy konsulu! — odezwał się lord Tanlay. — Nikt lepiej, niż ja, nie rozumie różnicy po-