Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/446

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak. Siadaj tu i pisz.
I głosem twardym, urywanym, nie szukając słów, podyktował mu następującą odezwę:

„Żołnierze!

„Obiecując Francyi pokój, mówiłem w waszem imieniu. Znam waszą wartość.
„Jesteście tymi samymi, którzy zdobyli Ren, Holandyę, Włochy i którzy podyktowali pokój pod murami zdziwionej Wenecyi.
„Żołnierze! Teraz trzeba już nie bronić waszych granic, ale napaść na państwa nieprzyjacielskie.
„Żołnierze! gdy wybije godzina, będę pośród Was, a zdumiona Europa przypomni sobie, że jesteście z rasy mężnych!“

Bourrienne podniósł głowę, napisawszy te ostatnie wyrazy.
— Już wszystko — rzekł Bonaparte.
— Czy dodać te słowa sakramentalne: „Niech żyje Rzeczpospolita!“
— Dlaczego o to pytasz?
— Bo już od czterech miesięcy nie wydaliśmy żadnej odezwy; może się coś zmieniło w zwykłych formułach?
— Odezwa jest dobra. Nic nie dodawaj.
I, biorąc pióro, nabazgrał raczej, niż napisał, pod odezwą podpis.
Oddając odezwę Bourrienne’owi, powiedział:
— Jutro ma się to ukazać w „Monitorze“.
Bourrienne wyszedł, zabrawszy odezwę.
Bonaparte chwilę przechadzał się, zapominając o obecności lorda Tanlay’a.
Wtem zatrzymał się przed nim.