Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/402

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Skąd pochodzą?
— Z gabinetu osobistego ministra.
— Więc można im wierzyć?
— Ręczę za to. Wiadomość jak najbardziej urzędowa.
— Dobrze jest mieć wszędzie przyjaciół — wtrącił Montbar nawiasem.
— A zwłaszcza w otoczeniu pana Fouche’go — dorzucił Morgan. — Ale jakież to wiadomości?
— Czy mam je mówić głośno, czy tylko dla ciebie, kapitanie?
— Ponieważ sądzę, że interesują one nas wszystkich, mów więc głośno.
— Otóż pierwszy konsul wezwał obywatela Fouché’go do Luksemburgu i zmył mu głowę z powodu nas.
— Dobrze. Cóż dalej?
— Obywatel Fouché odpowiedział, że jesteśmy bardzo zręczni wisusi, których trudno doścignąć, a jeszcze trudniej schwytać, gdy się doścignie. Słowem, wychwalał nas nadzwyczajnie.
— Bardzo łaskawie z jego strony! Cóż dalej?
— Potem pierwszy konsul powiedział mu, że go to nic nie wzrusza, że jesteśmy rozbójnikami, i że to my przez nasze rozboje podtrzymujemy walkę w Wandei; że gdy przestaniemy przesyłać pieniądze do Bretanii, szuanerya upadnie.
— Prześliczne rozumowanie!
— Zadawać cios Zachodowi na Wschodzie i na Południu!
— Tak jak zadawać cios Anglii w Indyach.
— W rezultacie pierwszy konsul dał zupełną swobodę działania obywatelowi Fouché’mu i musi mieć na-