Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tylko o to, pułkowniku? — odparł Cadoudal z wielką godnością. — Będziemy pili za zdrowie naszej wspólnej matki, Francyi; służymy jej każdy odmiennym duchem, ale, mam nadzieję, jednakiem sercem. Za zdrowie Francyi! panie — dodał Cadoudal, napełniając oba kieliszki.
— Za zdrowie Francyi! generale — odrzekł Roland, trącając się kieliszkiem z Jerzym.
I zasiedli obaj wesoło do stołu, z sumieniem spokojnem, z apetytem ludzi, z których starszy nie miał lat trzydziestu.


XII.
Oko za oko.

— A teraz, generale, dotrzymaj słowa — rzekł Roland, gdy skończyła się wieczerza i dwaj młodzieńcy, oparłszy łokcie na stole, wyciągnęli się przed ogniem kominkowym i zaczęli odczuwać błogostan, stanowiący zwykły skutek jedzenia, którego przyprawą był apetyt i młodość. — Przyrzekłeś, że mi pokażesz rzeczy, z których będę mógł zdać raport pierwszemu konsulowi.
— A ty, pułkowniku, przyrzekłeś, że nic się sprzeciwiać nie będziesz?
— Tak; zastrzegam jednak, że jeśli to, co ujrzę, w zbyt wielkiej będzie niezgodzie z mojem sumieniem, wycofam się.
— Koń będzie zawsze do twego rozporządzenia, pułkowniku: osiodłają twojego lub mojego, jeśli twój zanadto się zmęczy, i będziesz wolny.
— Doskonale.
— Okoliczności składają się jak najlepiej dla pana — rzekł Cadoudal — jestem tutaj nietylko generałem, ale także i sędzią najwyższym a oddawna już