Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

podróż wiecznie trwała; doznawał nieznanego i błogiego uczucia: jego pierś wzdymała się i każdy powiew wiatru, każdy szura drzewa, każdy promień księżyca zdawał się szeptać mu do ucha:
— Nie prawdaż Rogerze, że jesteś szczęśliwy?
— Tak, — kawaler był szczęśliwy, i panna Konstancyja, nie wiedząc sama dlaczego, była także szczęśliwą. Uczucie trwogi jakiego doznawała, połączone było z roskoszą, z jakiéj nie mogła sobie zdać sprawy, tak, że mówiła sama do siebie, że nigdy nie obawiała się tak przyjemnie, i że strach był uczuciem pełném roskokosznych wzruszeń.
W takiém to usposobieniu serc i umysłu, dwoje młodych ludzi przybyło do zamku d’Anguilhem; odgłos stąpania koni słyszany był od wszystkich gości. Żołądek zgłodniały niema uszu, powiadają, lecz bardzo fałszywie. Przeciwnie zgłodniały żołądek