Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cały zamienia się w słuch, i to słuch bardzo delikatny. Wszyscy wybiegli przeto na przedsionek, i wice-hrabia, wice-hrabina, panna Konstancyja i Roger przyjęci zostali przy świetle illuminacyi.
Baron podał rękę wice-hrabinie, która dzięki téj pomocy dosyć przyzwoicie dostała się na ziemię. Wice-hrabia zsiadł uroczyście na trzy tempa, jak zsiadać powinien każdy dobry jeździec; co do Rogera, ten zeskoczył tylko, wziął w obie ręce pannę Konstancyją, uniósł ją jak piórko i postawił na ziemi tak leciuchno, że nie słychać nawet było, jak dotknęły żwiru maleńkie nóżki młodéj dziewczyny. Wtedy dopiéro przy blasku świec Roger ujrzał dobrze Konstancyją, którą dotąd tylko odgadywał. Cóż powiedziéć o Konstancyi? Oczy prześliczne, niebieskie, włosy blond wydające się zwojami jedwabiu, usteczka jak wiśnie, szyja łabędzia i kibić Sylfidy, Taką była panna Konstancyja de Beuzerie.