Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

hrabiego chociaż nieco przesadzone, nie były bezzasadnemi; skoro kawaler Roger Tankred poczuł, że panna Konstancyja opiera się na jego sercu, serce to zaczęto bić, jak nigdy jeszcze nie doświadczał. Z swojéj strony, młoda dziewczyna, która będąc wychowaną w klasztorze, piérwszy raz siedziała na koniu, drżała ze strachu i bądź to, że znajdowała w tém nieznaną roskosz, bądź że istotnie w swojéj piérwotnej niewinności, obawa odnosiła górę nad przyzwoitością, przyciskała do piersi rękę, którą obejmował ją młodzieniec, i odwracała się niekiedy ku niemu mówiąc:
— O! panie kawalerze, trzymaj mnie mocniéj, mocniéj jeszcze! O! p. kawalerze, boję się! upadnę.
I za każdą razą gdy się odwracała, jéj jeszcze włosy dotykały czoła młodzieńca, świeży oddech mięszał się z jego oddechem, tak że biédny Roger zapomniał o wzrastającym apetycie, i chciałby był aby ta