Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/564

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przybliżasz się pan.
— Do fortecy w Dijon?
— Co raz to bliżéj, coraz to bliżéj.
— A więc jedziemy do Châlons?
Milczenie ze strony urzędnika.
— Jedziemy do Châlons?...
Toż samo milczenie.
— Odpowiédzże pan jeszcze! — zawołał Roger z niecierpliwością.
— Nie takeśmy się umówili, — rzekł urzędnik. — Obiecałem powiedzieć panu gdzie nie jedziemy, lecz nie wolno mi mówić gdzie jedziemy. Przypuśćmy, że przez moję dobroć zostanę skompromitowany, i że każą mi przysięgać czy nie powiedziałem panu, że jedziemy do zamku w Châlons; wtedy podniosę rękę i przysięgnę sumiennie, gdyż panu tego nie powiedziałem.
— A więc do Châlons jedziemy, — rzekł Roger westchnąwszy i rzuciwszy się w zamyśleniu w głąb powozu.