Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/562

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ah! widzisz więc.
— Lecz nie zabroniono mi powiedzieć gdzie nie jedziemy.
— O! skoro tak, to odpowiadaj mi pan.
— Przedewszystkiem ułóżmy się. Przyrzecz mi pan, że nie będziesz szukał sposobności do ucieczki i że przestaniesz być smutnym.
— Lecz pan także, — rzekł Roger, — daj mi słowo starego żołnierza, że dopełnisz wiernie posłannictwa jakie na ciebie włożę.
— Ja?
— Tak jest.
— Choćbyś mi pan ofiarował sto tysięcy talarów, nie przyrzekłbym ci nic. Ale zastanówże się kochany panie, że twoje żądanie jest niedorzeczne. Dla czegóż król kazałby pana tak ściśle pilnować, jeżeli nie dla tego, aby ci nie dopuścić zawiązania kommunikacyi. Bądźże pan rozsądniejszym.