Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/504

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A jednak przez te drzwi musiał koniecznie przejść.
Przyniesiono Rogerowi śniadanie; zjadł je prędko, pokruszył ile mógł najwięcéj chleba, rozrzucił okruchy koło samych drzwi, i usiadł na ławce, w kącie najodlegléjszym odedrzwi.
Dzięki tym wszystkim ostrożnościom, niezadługo ujrzał spiczasty pyszczek swojéj sąsiadki.
Pomimo bezkarności z jaką biegała po pokoju w dniu poprzedzającym, myszka długo nie śmiała posunąć się daléj. Kilka razy cofała się i wysuwała, aż nareszcie przywabiona okruszynami rozrzuconemi na podłodze, a nadewszystko nieruchomością Rogera przemknęła się do pokoju, zatrzymawszy się jak gdyby przestraszona własną śmiałością; lecz wkrótce zaspokojona, zaczęła zajadać okruszyny z tysiącznemi minkami, skokami i giestami, które bawiły bardzo Rogera. Nie sądził ni-