Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/503

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sny okropne. Już to rosły mu skrzydła jak u ptaka, i ulatywał przez okno; już znowu zamieniał się w mysz, i przemykał się pod drzwiami; następnie w chwili gdy biegał po rynnach lub szybował po powietrzu, brakło mu nagle łapek lub skrzydeł, i zdawało mu się, że spada w niezgłębione przepaści, i budził się, niedosięgnąwszy dna z bijącém sercem i czołem potem oblaném.
Wówczas, niepodobna mu już było na nowo zasnąć.
Za piérwszym brzaskiem dziennym, Roger wyskakiwał z łóżka. Natychmiast zaczynał obchodzić swój pokój, jak niedźwiedź klatkę, oglądając ściany i okno, lecz zatrzymując się zawsze w końcu przed drzwiami.
Przeklęte te drzwi, którym brakowało tylko rozpaczliwego napisu, aby stały się podobnemi do bramy piekielnéj.