Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/470

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dnik policyjny kłaniał się bardzo grzecznie, lecz nic nie odpowiadał.
Kareta wjechała na dziedziniec zamku i Roger wysiadł z niéj. Człowiek jakiś w sukni z wiśniowego aksamitu z złotemi guzikami, wyszedł naprzeciwko niego, i wskazał głośno jednemu z oficerów miekanie- pana d’Anguilhem; potém przeczytał półgłosem protokół u więzienia, następnie rzekł:
— Bardzo dobrze.
I dał znak aby zaprowadzono kawalera d’Anguilhem do pokoju, który dla niego przeznaczono.
Roger poszedł za swoim przewodnikiem nie wymówiwszy ani słówka, nie uczyniwszy żadnéj uwagi.
Gdy w téj chwili pokazano Rogerowi rusztowanie pokryte czarném sukném, pieniek i topor, i kazano mu uklęknąć przed tym pieńkiem i schylić głowę dla otrzymania śmiertelnego ciosu, byłby posłu-