Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/469

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie chciał wziąć z sobą Basque’a, raz dla tego, że biédny chłopak był zmordowany, a potém z obawy skompromitowania Cretté’go. Nie zaniedbał także spalić natymiast listu, który odebrał od margrabiego, ażeby nikt nie mógł powiedziéć, że margrabia był powodem jego postanowienia. To co mu Basque powiedział, siedziało mu w głowie; nie wątpił, że wszyscy zausznicy pana Voyer d’Argenson naczelnika policyi mieli na niego oko.
O dziesięć mil od Paryża wziął powóz: zrobił pięćdziesiąt mil w piętnastu godzinach, i był jak zbity. W powozie, zaczynał zbierać myśli, lecz nie mógł się jeszcze niczego domyślić. Urzędnik policyjny dał mu piérwszy wyraz zagadki aresztując go.
— Ab! aresztują mnie, — powtarzał przez drogę; — aresztują mnie!
I na każdy z tych wykrzykników, urzę-