Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/399

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Za zdrowie d’Anguilhem’a i jego siedemdziesięciu pięciu tysięcy liwrów dochodu! — zawołali wówczas chórem wszyscy biesiadnicy.
— Zaczekajcie tylko, rzekł Cretté, — wniesiecie dwa zdrowia razem, chyba, że wolicie wychylić je oddzielnie.
— Cóż tam jeszcze? — zapytali razem d’Herbigny i Clos-Renaud.
— Trzeba wam wiedzieć, — rzekł margrabia, — że nasz przyjaciel d’Anguilhem zakochał się niespodzianie w Paryżu, lecz nie zgadniecie, jaki smaczny kąsek hultaj sobie wynalazł.
— Wychowankę Saint-Cyr’u, wyposażoną przez panią de Maintenon? — rzekł Chastellux.
— Jaką księżniczkę panującą? — rzekł Clos-Renaud.
— Którą z księżniczek krwi, — zapytał d’Herbigny.
— Bynajmniéj, d’Anguilhem ma i tak