Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jakto! posag mojéj żony!
— Bez wątpienia; zaślubiając dziewczynę, przyznajesz jéj pan sto tysięcy talarów; i to zdaje się, bardzo naturalnie, skoro z łaski ojca wygrasz półtora milijona.
— Powiedziałeś pan dziewczynę, — zawołał kawaler, — panna jest więc młoda?
— Szczęśliwy, zbyt szczęśliwy kawalerze, przyjmij, ja ci to mówię, przyjmij.
— Posłuchaj mnie pan: znacie mnie, żyję w wielkim święcie, nic we mnie nie ma tajemniczego, i gram z odkrytemi kartami.
— A więc bądź pan aż do końca wspaniałomyślnym graczem.
— Bardzo chętnie; lecz potrzebuję mieć dowód waszego kredytu, przekonać się ile wpływu posiadacie.
— Cóż pan żądasz?
— Niech wydanie wyroku, które miało