Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/364

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przedstawioną u dworu. Lecz pomimo to wszystko, jeżeli pan odmówisz dzisiaj...
— No i cóż! jeżeli odmówię dzisiaj? — Jutro udam się do pana Afghano.
— Więc ten ojciec chce koniecznie wydać córkę?
— Jest w wieku stosownym do zamężcia.
— O! wierze bardzo. Słowem, mnie wybraliście na ofiarę.
— To wyrażenie jest bardzo niewłaściwe. Jak można nazywać ofiarą osobę, któréj gwałtem tkają do ręki milijony.
— Możebyśmy ułożyli się w inny sposób, — rzekł d’Anguilhem. — Ten, kto tu pana przysłał, niech zażąda sto, dwakroć, nawet trzykroć sto tysięcy liwrów, dam mu je chętnie.
— To co pan proponujesz, nie ma sensu; sto tysięcy talarów, które pan ofiarujesz, nie są już pańskie, lecz stanowią posag pańskiéj żony.