Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

potrzebować będziemy powozu do powrotu, aniżeli wyjeżdżając z domu.
Cztérej młodzieńcy wyskoczyli na ziemię.
— No, jakże się masz Rogerze, — rzekł margrabia.
— Ja, mam się jak najlepiéj, i gotów jestem bić się z djabłem w własnéj jego osobie.
Drugi powóz nadjechał. Czteréj przeciwnicy naszych młodzieńców wysiedli. Byli to panowie Kollińscy, hrabia de Gorkaun, Sas, i oficer z lekkiéj konnicy pan de Bardane.
Zbliżyli się do margrabiego de Cretté i ukłonili się.
Jak przewidział d’Herbigny, tak się stałe. Kolliński starszy chciał się koniecznie bić z Rogerem, a że ten także pragnął się spotkać z Kollińskim, rozprawa nie trwała długo.
Margrabia de Cretté miał mieć do czy-