Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Godzina prawie upłynęła: Roger z oczyma wlepionemi w nieruchomy obraz, słyszał tylko bicia swojego serca: nareszcie zdawało mu się, że rama zaczęła się poruszać, i że jak wczoraj, obraz usuwał się. Za chwilę, nie miał wątpliwości, gdyż zaczynał dostrzegać białą suknię Konstancyi, potém młoda dziewica ukazała się w zupełności: cud wczorajszy powtórzył się.
— Rogerze, — rzekła, — nie uwierzyłeś moim słowom, i Bóg pozwolił, abym ci je powtórzyła. Rogerze, wyrzecz się tego nieszczęsnego postanowienia, które przywodzi do rozpaczy twoję rodzinę; Rogerze, nie przyjmuję ofiary, którą chcesz dla mnie uczynić; stworzony jesteś dla świata, a nie dla klasztoru; żyj dla świata i bądź szczęśliwy.
Następnie, jak gdyby tą razą cień młodéj dziewczyny obawiał się jeszcze, aby wątpliwość nie zniszczyła wrażenia spra-