Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

widocznie ten grób powstał nie więcéj jak przed dwoma dniami: przed dwoma dniami téż, jak mu powiedziano, Konstancyja była pochowaną. Roger ukląkł przed kamieniem i zaczął się modlić.
Była to jego druga próba, przeto przedłużył ją, aż póki baron i ksieni nie przyszli po niego. Pożegnał już kościół, w którym Konstancyja się modliła, pokój w którym mieszkała, grób, w którym spoczywała na zawsze; nic nie zatrzymywało go już w Chinon: przeto Roger dał się uprowadzić jak dziecko, i pożegnawszy machinalnie ciotkę, wsiadł z ojcem do karyjolki, nie tylko bez oporu, ale nawet nie wymówiwszy ani słówka.
Przez całą drogę Roger był pogrążony jakby w otrętwieniu, bez łez, bez westchnienia i prawie bez czucia; wprawdzie gdy ujrzał matkę, łzy puściły mu się obficie, lecz wzruszenie było zbyt mocne,