Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ze szczytu trybuny podniesiesz głos, nie już tylko w obronie jednostek, ale dla rozprzestrzenienia idei, dla społeczeństwa całego, dla cywilizacji. Podejmij kwestję dzieci nieprawych. Przedmiot to ważny, naglący tak z punktu widzenia moralnego jako też cywilizacji. Stanowisko wyznaczone im przez prawo, jest poprostu krzyczącą niesprawiedliwością, narzucając im bowiem całość obowiązków, w zamian do cząstki ledwie praw ich przypuszcza. Nie jest że to rzeczą niesłychaną, niedorzecznością, barbarzyństwem? Czemuż, naprzykład, żądają od nich przelania krwi za ojczyznę, skoro krew ta nie uważa się za równie czystą jak krew dzieci prawych? Zkąd pochodzi, że nie są przypuszczone do całkowitego dziedzictwa po ojcu, nawet, — mianowicie skoro ten pragnie im je pozostawić, przyznawszy te dzieci za swoje? Dlaczego ojciec musi się uciekać do podstępów, przebiegłości obłudy?
Może wprawdzie zaradzić wszystkiemu, zaślubiając matkę i tym sposobem przez małżeństwo uprawniając dziecko. Ale jeżeli matka umiera, albo jeśli jest niegodną nosić nazwisko uczciwego człowieka, boć trzeba wszystko przewidzieć, — zadosyć uczynienie nie będzie więc już możliwem? — Ojciec może usynowić dziecko! W jakim wieku? Skoro ma pięćdziesiąt lat skończonych. Przypuśćmy że miał syna w lat dwadzieścia, w takim razie syn trzydzieści lat czekać musi na uprawnienie. A jeśli ojciec umiera nagle, nie dożywszy prawnego za-