Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XIII.

Dziś, otóżem znowu zupełnie samotny, po krótkiem istnieniu, wypełnionem walką, pracą, namiętnością i zbrodnią. Życie poznałem do głębi. Gdybym, wypadkiem, żył sto lat jeszcze, nie dowiedziałbym się nic nowego. Sam więc siebie sądzę surowo, zanim mię ludzie osądzą. A jednak prawdziwą, jedyną moją zbrodnią, zbrodnią, za którą sprawiedliwość ludzka ścigać mię nie będzie, a której niemniej nie przebaczę nigdy ani sobie, ani tym co mię do niej przywiedli, chcecie li wiedzieć co było? To, żem chwilami wątpił, chwilami się wstydził za matkę.
Ale jeżeli niezasłużona nawet niedola jednostek potrzebną jest, wyrokiem opatrzności, do szczęścia ogółu; jeżeli nie jest w mocy Boga użycie innego środka, do stopniowego doskonalenia ludzkości, nad poświęcenie jej kilku nieszczęśliwych; jeśli jestem jednym z tych smutnych wybrańców, ha, to więc przyjmijmy gorzkie posłannictwo i postarajmy się obrócić na pożytek ogólny krzywdę wyrządzoną przezemnie, i krzywdy wyrządzone mi przez drugich.
Jesteś pan człowiekiem zdolnym, zacny mój obrońco, kratki sądowe nie wystarczą ci i kiedyś