Strona:PL Dumas - Sprawa Clemenceau T1-3.djvu/341

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XII.

Gdzie ona być może? Czemu porzuciła Francję. W którą stronę widnokręgu uniosła swoje i moje istnienie? Póki oddychała tym samym powietrzem, którym kiedyś oddychaliśmy oboje, póty względnie jeszcze była moją. Z oddali, oczami duszy widywałem ją chodzącą po znanych miejscach, wśród dawnych nawyknień. Dlaczego obszedłem się z nią tak łagodnie? Należało oddać ją pod sąd, skarżyć ją, uwięzić, należało pomścić się nareszcie. Ona pewnie czekała czas jakiś mojego powrotu. Wiedziała dobrze ile ją kochałem, czyż nie powinna była wiedzieć, że żyć bez niej nie potrafię? I gdzież ją teraz odnaleźć. Czy znowu nowy kochanek? Jeszcze jeden!
Po co mi było słuchać rad Konstantego? Bardzo on teraz dba o mnie! Rzuca mi list jak jałmużnę od czasu do czasu! Och, ludzie! ludzie! A przecież dobrze ich znałem. Zapowiedzieli mi, od moich lat najrańszych, że nie mam co liczyć na nich. Ależ matka radziła mi się odwołać do przyjaźni Konstantego. Matka! po cóż ona na świat mię wydała? Jej to błąd był przyczyną, żem nie mógł zostać mężem uczciwej kobiety. Żadna uczciwa rodzina nie przyjęłaby mię była! Bied-