Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T3.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzo jest chory. Dlaczego nie wezwano Mirona? Doktór królewski niedobry jest dla Bussego?
Służący hrabiego potrząsnął głową, co zauważył książę.
— Bussy, może masz jakie zmartwienie?... — zapytał Franciszek.
— Ja nie wiem — odpowiedział hrabia.
Książę zbliżył się do niego jak kochanek, którego odpychają, a który tem więcej jest uprzedzający.
— Powiedz mi szczerze, mój Bussy. Może się na mnie gniewasz?...
— Ja gniewać! o co? Czy na książąt można się gniewać?
Książę umilkł.
— Tracimy czas daremnie — rzekł Bussy — lepiej wprost przystąpić do rzeczy. — Potrzebujesz mnie, książę, wszak prawda?... — rzekł hrabia z cierpkością.
— A Bussy!
— Powtarzam, że mię potrzebujesz, Mości książę. Nie wierzę, abyś przez przyjaźń mię odwiedził, bo ty nie kochasz nikogo.
— Bussy! jak możesz mówić mi podobne rzeczy.
— Mów, Mości książę, czego żądasz ode mnie?
Książę zarumienił się, lecz że było ciemno, nikt togo nie widział.
— Nic od ciebie nie chciałem — odpowiedział — bardzo się mylisz. Chciałbym, widząc cały Paryż w ruchu, przebiec ulice i ciebie mieć za towarzysza.
Bussy spojrzał na księcia.
— Alboż niema Aurillego? — rzekł.
— To śpiewak.
— Mości książę, nieraz do ważnych używali go posług.