Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T3.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W łóżku więc zastali go przyjaciele, przybyli z odwiedzinami.
Przez cały dzień następny Remy na chwilę nie opuścił swojego pana.
Nazajutrz, kiedy książę de Guise przybył do Luwru, Bussy spojrzał wokoło i nie ujrzał doktora.
— Strudził się!... — pomyślał — biedny chłopiec i on potrzebuje powietrza i słońca. Prócz tego może Gertruda na niego czekała, a chociaż to pokojowa... Pokojowa, która szczerze kocha, więcej warta niż największa pani, która zwodzi.
Dzień przeminął, a Remy się nie ukazał.
Bussy niecierpliwił się i pragnął go widzieć jak najprędzej.
Wieczorem Bussy posłyszał w przedpokoju liczne i donośne głosy.
Służący pomieszany przybiegł do niego.
— Panie, książę Andegaweński.
— Proś niech wejdzie — odpowiedział Bussy nie otwierając oczów i myśląc, że jego pan, którego przestał kochać, troszczy się przecież o niego.
Książę wszedł; pokój Bussego był ciemny.
— Ciemno u ciebie, Bussy — rzekł książę.
Bussy milczał, bo słowa wyrzec nie zdołał.
— Czyś tak mocno chory, że mi nie odpowiadasz!.. — zapytał książę.
— Bardzo chory — mruknął Bussy.
— Dlatego od dwóch dni nie byłeś u mnie?
— Dlatego, Mości książę.
Książę uderzony zwięzłością odpowiedzi, przeszedł się kilka razy po pokoju, spoglądając na rzeźby i różne ozdoby.
— Pięknie mieszkasz, — rzekł.
Bussy nic nie odpowiedział.
— Panowie — rzekł książę do swoich dworzan pozostańcie w bocznym pokoju, bo mój Bussy bar-