Strona:PL Dumas - Pani de Monsoreau T1.pdf/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Natychmiast drzwi, któremi wszedł Bussy, otwarły się na nowo i ukazała się młoda kobieta.
Była to wysoka i silna dziewczyna z Meridor, która tylko czekała wezwania swej pani.
Wchodząc do salonu, zostawiła drzwi otwarte.
Promień światła przeniknął do pokoju, w którym Bussy był ukryty i pozwolił mu ujrzeć portret pomiędzy oknami.
— Gertrudo — rzekła dama — nie kładź się i czekaj na moje wezwanie.
Pokojowa oddaliła się, zostawiając drzwi od salonu otwarte; tym sposobem portret był dla Bussego widzialnym.
Chciał się podsunąć ile można najciszej, ale posadzka skrzypnęła i dama zwróciła się w tę stronę.
Był to oryginał portretu, była to nimfa wymarzona.
Mężczyzna choć nie słyszał, zwrócił się jednak za jej przykładem.
Był to pan de Monsoreau.
— A! — rzekł Bussy — biały koń... porwana niewiasta..,.O! pewny jestem jakiejś okropnej historji.
Obtarł twarz, potem oblaną.
Widział ich oboje; ją bladą, wzgradliwą, jego, o cerze oliwkowej, gryzącego paznokcie.
— Pani — rzekł nakoniec pan de Monsoreau — przestań ze mną odgrywać rolę kobiety prześladowanej; jesteś w Paryżu, w moim domu, jesteś hrabiną do Monsoreau, to jest moją żoną.
— Skoro jestem pańską żoną, czemu mnie nie odprowadzisz do ojca, dlaczego mnie ukrywasz przed światem?...