Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łom; Blanka także nabrała trochę odwagi. Udano się do stołu, młoda dziewica lękając się zostać naprzeciw Delmara, zajęła miejsce obok jego; wkrótce jednak uspokoiła się, gdy postrzegła, że Reprezentant bardziéj był zajęty śniadaniem aniżeli współucztującymi. Kiedy niekiedy jednak wymykały się krwawe z ust jego słowa, od których Blanka nie raz musiała zadrżeć, zresztą nie widziała dla siebie żadnego niebezpieczeństwa, generałowie spodziewali się, że nie przemówiwszy do niéj nawet jednego słowa, opuści. Wyjazd Marso posłużył im za pretext ukrócenia uczty. Już mieli wstawać od stołu, gdy nagle dały się słyszeć wystrzały z muszkietów na placu miejskim, przeciwko zajmowanego przez nich hotelu; obaj generałówie skoczyli po broń swoję, Delmar ich zatrzymał:
— Cieszy to mię, waleczni koledzy, rzekł on śmiejąc się i kołysając się na swo-