Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/360

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy go nie pojąłeś?
— Zupełnie, nie potrzebujesz mówić. Chciałeś mego wywyższenia, będąc przekonana, że wtedy i ty staniesz u szczytu twych pragnień. Czy się mylę?
— Nie mylisz się, Ekscelencjo, tego jedynie pragnęłam. Wierzaj mi tylko, że droga, jaką obrałam dla dopięcia celu, była mi bardzo przyjemną, rozkoszną...
— Jesteś miłą i poczciwą kobietą, hrabino, można mówić z tobą o interesach. Otóż zgadłaś, jestem opanowany uczuciem tajemnem, niezwalczonem.
— Poznałam to na balu Opery, mój książę.
— Uczucie to nie będzie odwzajemnione nigdy! Bóg widzi, że takie jest moje przekonanie.
— E! co to znaczy — powiedziała Joanna — kobieta zapomni czasem, że jest królową, a o ile wiem, to wart jesteś kardynała Mazariniego.
— Mazarini był piękny bardzo — rzekł, śmiejąc się, de Rohan.
— I doskonałym pierwszym ministerm — odparła Joanna poważnie.
— Hrabino, przy tobie, ani myśleć ani mówić nie potrzeba. Myślisz i mówisz za swoich przyjaciół. Tak, pragnę zostać ministerm. Wszystko przemawia za mną: urodzenie, znajomość spraw publicznych, przychylność dworów obcych i sympatje ludu francuskiego.
— Wszystko — rzekła Joanna — oprócz jednej, jedynej rzeczy...
— Wyjąwszy jednę sympatję, chcecz powiedzieć.
— Tak, ze strony królowej, i to jest prawdziwa przeszkoda. Co lubi królowa, to i król wreszcie pokocha; co jej jest nienawistne, o tem i on słyszeć nie zechce.
— A ona mnie nienawidzi?
— A więc, ekscelencjo, królowa niebardzo cię lubi.
— Zatem jestem zgubiony! i naszyjnik nie pomoże.
— Otóż co do tego, mylisz się, książę.
— A naszyjnik już kupiony!
— Tem lepiej, królowa dowie się, że pan ją kocha...
— O! hrabino.
— Wszak postanowiliśmy nazywać rzeczy po imieniu.
— Prawda. Więc nie tracisz nadziei, że zostanę pierwszym ministerm?
— Pewna jestem nawet.