Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powiadasz; pojmujesz bowiem zapewne, że odpowiedź twoja wielki wywrze wpływ na wszelkie nasze zamiary.
— Zaczekajno... przerwała, nie mogąc całą wysiloną obojętnością pokryć wzruszenia, zaczekajno...
— Dobrze!... rzekł Dixmer, lekko ścisnąwszy usta, dobrze, zbierz wszystkie wspomnienia, Genowefo.
— Tak jest... zaczęła znowu młoda kobieta, tak, przypominam sobie, że pan Maurycy był wczoraj jakiś markotny — mówiła dalej wahając się, jest on tyranem dla swych przyjaciół... dlatego też czasem... po całych tygodniach dąsaliśmy się jedno na drugie.
— Byłyżby to więc proste tylko dąsy?... zapyta Dixmer.
— Być może.
— Genowefo, pomyśl, że w naszem położeniu nie domysłów, ale rzetelnej potrzeba pewności.
— Kiedy tak!... mój przyjacielu... to jestem tego pewna.
— Więc ten list, to tylko pozór do niebywania w naszym domu?...
— Mój przyjacielu, jakże możesz wymagać, abym coś podobnego wyznała?...
— Wyznaj wszystko, Genowefo... wyznaj... nalegał Dixmer, od żadnej innej kobiety, prócz ciebie, nie żądałbym tego.
— Jest to pretekst... rzekła młoda kobieta, wzrok spuszczając.
— Wyświadczasz mi pewną przysługę, kochana przyjaciółko.
— Jaką?... spytała zdziwiona Genowefa, zwracając się ku mężowi.
— Uprzedź sam nawet cień bezpieczeństwa, Maurycy bardziej może zgłębił tajemnice nasze, niźli się tego domyślamy. To co uważasz za pretekst, jest może rzeczywistością. Napisz do niego.
— O!... nie, nie!... zawołała Genowefa, ja tego nie mogę uczynić, ja tego nie uczynię.
— Kochana Genowefo!... w podobnie ważnych, jak nasze, interesach, miałażbyś cofać się przed nędznemi względami własnej — miłości?...
— Objawiłam ci mój mężu, zdanie moje o Maurycym... odpowiedziała Genowefa, jest to człowiek zacny i pełen ry-