Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kształt tych z jakiemi Swetonjusz występował przeciw Agrypinie.
— Mówcie... rzekł Santerre, wymieńcie nazwiska, objawcie zamiary waszych wspólników, wytłumaczcie znaczenie tych węzłów na chustce, przyniesionej pomiędzy bielizną przez córkę Tisona i na chustce znalezionej przy tobie, Antonino, a wtedy zostawimy ci syna.
Księżna Elżbieta zdawała się spojrzeniem błagać królowę, aby uczyniła tę okrutną ofiarę.
Lecz Marja Antonina, dumnie ocierając łzę, co jak brylant świeciła w kącie jej źrenicy, rzekła:
— Bądź zdrów mój synu!... Pamiętaj o ojcu męczenniku, który przebywa już w niebie, pamiętaj o matce, która się z nim wkrótce połączy; powtarzaj co rano i wieczór modlitwę, której cię nauczyłam. Bądź zdrów, mój synu!...
I pocałowała go po raz ostatni, a wstając zimna i nieugięta, powiedziała:
— O niczem nie wiem, czyńcie co się wam podoba!
Monarchini atoli więcej potrzebowała siły aniżeli jej zawrzeć w sobie mogło serce kobiety, a nadewszystko serce matki. Padła na krzesło, gdy unoszono dziecię, które łzami zalane, wyciągało ku niej swe rączki, ale żadnego nie wydało okrzyku. Zamknęły się drzwi za urzędnikami unoszącymi dziecię królewskie, i trzy niewiasty znowu pozostały same.
— Przez chwilę panowało rozpaczliwe milczenie, łkaniami jedynie przerywane.
Królowa pierwsza się odezwała:
— Moja córko... rzekła, a owa kartka?...
— Spaliłam ją z rozkazu twego, matko.
— Nie przeczytawszy?...
— Tak jest, nie przeczytawszy.
— Żegnam cię więc, ostatni promyku nadziei, szepnęła księżna Elżbieta.
— Słusznie mówisz, słusznie siostro moja, przebrała się już miara cierpień naszych.
A obracając się do córki, dodała:
— Czy nie poznałaś, czyj to mógł być charakter, Marjo?...
— Sądzę matko...
Królowa wstała, poszła do drzwi dla przekonania się,