Strona:PL Dumas - Kawaler de Maison Rouge.pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak jest, bo kiedy śpię to marzę.
— A o czem marzysz?
— Zdaje mi się, że widzę we śnie ojca, któregoście zamordowali.
— A więcej nic nie słyszałeś?... — porywczo rzekł Santerre.
— Nic.
— Te wilczki są doprawdy w zmowie z wilczycą... — rzekł wściekły urzędnik, a jednak wydarzył się spisek.
Królowa się uśmiechnęła.
— Oho! Austrjaczka szydzi z nas... — wrzasnął urzędnik. A więc kiedy tak, wykonajmy rozkaz gminy w całej jego surowości. Wstawaj, Kapecie!
— Co chcecie czynić?... — zawołała królowa, zapominając się. — Czyż nie widzicie, że syn mój chory, że ma gorączkę? Pragniecież więc jego śmierci?
— Twój syn... — odpowiedział urzędnik — jest powodem ciągłej trwogi, jaka przejmuje radę w Tempie. On jest celem wszystkich spisków. Pochlebiają sobie, że was wykradną. Dobrze! niech wykradają!... Tison!... Zawołajcie Tison’a!
Tison był rodzajem gospodarza w więzieniu.
— Tison... — rzekł Santerre — kto wczoraj przynosił żywność dla więźni?
Tison wymienił jakieś nazwisko.
— A bieliznę?
— Moja córka.
— I pozwoliłeś jej prać więźniom?
— Dlaczegóżby nie?... lepiej, że ona coś zarobi, aniżeli kto inny. Wszak bierze pieniądze narodu, nie zaś pieniądze tych kobiet, bo naród za nie płaci.
— Powiedziano ci, abyś pilnie przeglądał bieliznę.
— I cóż!... alboż nie spełniam należycie moich obowiązków?... dowodem tego jest znaleziona wczoraj chustka z dwoma węzłami, którą zaraz odniosłem radzie, a z jej rozkazu żona moja rozwiązała ją, odprasowała i nic nie mówiąc, oddała pani Kapet.
Na wzmiankę o dwóch węzłach na chustce, królowa zadrżała, źrenice jej się rozszerzyły, porozumiała się spojrzeniem z księżną Elżbietą.
— Tison... — rzekł Santerre — o patrjotyzmie twojej córki nikt nie wątpi, ale od dnia dzisiejszego niechaj